6. Wieczorny 4F Półmaraton Praski (2019)

Po raz trzeci startuję w 6. Wieczornym 4F Półmaratonie Praskim. Robię to z dużą przyjemnością, bo uważam ten półmaraton za jeden z najlepiej przygotowanych organizacyjnie biegów w Polsce. Szybka, płaska trasa i wieczorna pora tworzą świetne warunki do uzyskiwania dobrych czasów i poprawiania życiówek. Nie bez znaczenia jest także świetna atmosfera panująca wśród zawodników oraz aktywny udział kibiców na trasie biegu.

Nie mniej ważna dla biegaczy jest data organizacji tego półmaratonu (31 sierpnia), która idealnie wpisuje się w cykl przygotowań treningowych, szczególnie dla maratończyków. Ten półmaraton dla mnie, ale także dla wielu biegaczy, stanowi ostatni sprawdzian w przygotowaniach do jesiennego sezonu startów maratońskich.

Tegoroczna edycja Półmaratonu Praskiego odbyła się 31 sierpnia 2019 roku. Poza drobnymi korektami (w związku z remontem ulic), trasa szóstej edycji w znaczącej większości pozostała bez zmian. Jak co roku biegniemy prawobrzeżną częścią Warszawy, głównie po terenie dzielnicy Praga-Południe, a start i meta usytuowane są przy PGE Stadionie Narodowym.

Pakiet startowy

Zapisy do kolejnej edycji zawodów są możliwe praktycznie już następnego dnia po zakończeniu  półmaratonu. Odbywają się elektronicznie na stronie organizatora: www.polmaratonpraski.pl  Opłata startowa jest uzależniona od czasu zgłoszenia i waha się od 99 zł do 139 zł. W związku z tym 99 zł zapłacą uczestnicy w przedziale numerów 201-3000 (lub do 31 maja 2020 r.), 119 zł zapłacą uczestnicy w przedziale numerów 3001-6000 i najwyższą stawkę (139 zł) zapłacą uczestnicy w przedziale numerów 6001-9000. Organizatorzy ustalili limit startujących w 6. edycji Wieczornego Półmaratonu Praskiego na 9000 zawodników. Pakiet startowy, podobnie jak rok wcześniej, był do odbioru na ul. Młyńskiej 25, w niedużej hali usytuowanej pomiędzy nowoczesnymi blokami mieszkaniowymi. Pakiet startowy można było odbierać przez dwa weekendy poprzedzające zawody, dobrym rozwiązaniem dla biegaczy spoza Warszawy była możliwość jego odbioru także w dniu imprezy do godziny 17.00. Wystrój hali stanowiły głównie stoiska, z których można było odebrać pakiety startowe na półmaraton i bieg na 5 km, tło stanowiły reklamy sponsorów i tablice z trasą półmaratonu oraz biegu na 5 km. Całość dopełniały nieliczne stoiska z żelami energetycznymi i strojami sportowymi oraz pawilon biura podróży organizującego wyjazdy na maratony. Główną ozdobą hali był samochód marki Citroen (wersja terenowa), na którym uczestnicy biegu mogli złożyć swój podpis. Do odebrania pakietu uczestnik potrzebował potwierdzenia zgłoszenia z numerem startowym, które przychodziło na podanego w czasie rejestracji maila, oraz dokumentu tożsamości. W skład pakietu startowego wchodził numer startowy, koszulka techniczna 4F oraz książeczka informacyjna organizatora. Całość została umieszczona w numerowanym plastikowym worku, który mógł być wykorzystany jako worek depozytowy.

Miasteczko biegowe

Podobnie jak rok temu miasteczko biegowe zostało zbudowane na błoniach PGE Stadionu Narodowego. Składało się z kilku dużych namiotów rozrzuconych w różnych częściach sporego placu, który ograniczały dwie drogi. Przy jednej była ustawiona konstrukcja linii startu, przy drugiej – podobna konstrukcja wyznaczająca metę zawodów. Wszystko to w cieniu Stadionu Narodowego. Największy namiot przygotowany przez organizatorów pełnił funkcję depozytu na rzeczy biegaczy. Obok depozytu stał namiot pełniący funkcję centrum masażu i pomocy medycznej. Po drugiej stronie placu, tuż przy linii mety, została zbudowana spora scena do dekoracji zwycięzców, a trochę dalej spory namiot dla ViP-ów. Na placu za linią startu nie zabrakło też przenośnych toalet, w ilości kilkudziesięciu, czyli wystarczającej do sprawnej obsługi biegaczy. Był jeden spory minus miasteczka biegowego – podobnie jak rok temu – słaba oferta żywieniowa. Kilka food trucków oraz kilka stoisk z żelami energetycznymi nie poprawiły sytuacji.

Przed startem

Start półmaratonu przewidziany był na godzinę 20.30, godzinę wcześniej miał wystartować bieg na 5 km. Mimo że przed Stadionem Narodowym jest sporo miejsca, kilkanaście tysięcy biegaczy i kibiców dość szczelnie wypełniło każdy zakamarek placu. Szczególnie brakowało miejsc do siedzenia. Dopiero po starcie Praskiej Piątki zrobiło się trochę luźniej i można było już spokojnie myśleć o rozgrzewce. Organizatorzy zapewnili dla chętnych wspólną rozgrzewkę przed każdym z biegów. Nie skorzystałem z tej możliwości, rozgrzewałem się sam wzdłuż drogi, przy której ustawiona była linia startowa. Na tej drodze, zabezpieczonej metalowymi płotkami, stały słupy z proporcami wyznaczającymi strefy startowe. Wokół robiło się już dość ciemno, w oddali widać było pięknie podświetloną sylwetkę PGE Stadionu Narodowego. Czas startu zbliżał się nieubłaganie. Rozgrzewając się, spotkałem kilku kolegów biegaczy z Ostrowca Św., którzy podobnie jak ja startowali w półmaratonie. Rozgrzewkę zakończyłem wizytą w toalecie i powoli przemieszczałem się bliżej linii startu, do mojej strefy startowej (1.30). I tutaj miłe zaskoczenie – nie było w strefie wielkiego tłoku, spokojnie mogłem pożegnać się ze stojącą przy barierkach moją partnerką, która przyjechała mi kibicować. Spiker w tym czasie przedstawiał elitę biegaczy oraz zaproszonych gości, zbliżał się start zawodników na wózkach, którzy mieli wystartować 5 minut przed nami. W tłumie biegaczy rosło napięcie w oczekiwaniu na wystrzał startowy. Między biegaczami unosiły się baloniki pacemakerów ustawionych w poszczególnych strefach.

Start półmaratonu

Start się delikatnie przedłużał, zniecierpliwiony czekałem na wystrzał startowy. Wspólne odliczanie spikera i zawodników… i wreszcie huk pistoletu. Tłum biegaczy powoli się rozkręcał, zaskoczyło mnie, jak wiele miejsca miałem wokół siebie. Praktycznie już od startu mogłem kontrolować swoje tempo, wszystko zależało ode mnie. Byłem szczęśliwy i wolny. Pierwsze kilometry poniżej czterech minut, miałem dziś siłę i wolę walki. Myślę, że dystans półmaratoński jest dla mnie idealny, dziesięć kilometrów jest za szybkie, a maraton kosztuje dużo wysiłku i zdrowia. Mimo to, traktuję półmaraton jako dystans odpowiedni do sprawdzania efektów treningowych w przygotowaniach do maratonu. Może to kiedyś się zmieni. „Odstawiłem” ostatnich pacemakerów (1.30) już na starcie, sukcesywnie powiększając nad nimi przewagę. Pierwsze pięć kilometrów pokonałem w czasie 19.07. Na odcinku ul. Grochowskiej organizatorzy ustawili pierwsze stoisko odżywiania, na którym złapałem kubek z wodą, wypijając kilka łyków. Biegło mi się lekko, czułem, że mam dość sił, żeby powalczyć o dobry wynik. Na ul. Francuskiej, na szóstym kilometrze, kolejny punkt odżywiania, gdzie pojawiły się także izotoniki. Teraz biegnie mi się bardzo dobrze, wokół mnie stabilizuje się grupa biegaczy o podobnym tempie.  Na ósmym kilometrze biorę żel energetyczny. Na ulicach, mimo wieczorowej pory, sporo kibiców, całymi rodzinami dopingują biegaczom. Organizatorzy zadbali także o punkty muzyczne, głównie DJ-ów zagrzewających zawodników do większego wysiłku. To wszystko wpływa na dobry klimat tej imprezy. Na dziesiątym kilometrze kolejny punkt odżywiania i drugi pomiar czasu. Dziesięć kilometrów pokonuję w dobrym czasie 38.42. Boję się, że może mi zabraknąć sił na końcówce, ale wciąż ryzykuję.

Półmetek

Na trasie jeszcze kilka zakrętów, mijam półmetek zawodów, później dwunasty kilometr i jestem już na Wale Miedzeszyńskim – długiej prostej, na której na trzynastym kilometrze będzie nawrotka i długa, prawie siedmiokilometrowa prosta pod sam Stadion Narodowy. Ten odcinek lubię najbardziej. Na tym fragmencie, przed nawrotką można było obserwować po drugiej stronie szerokiej ulicy czołówkę biegaczy, która zniknęła z pola widzenia w ułamku sekundy. Na trzynastym kilometrze organizatorzy ustawili kolejny punkt odżywiania, a na piętnastym kilometrze trzeci pomiar czasu, który wskazał: 58.23. I znów kolejną piątkę pokonuję bardzo szybko. Sam jestem zaskoczony skąd mam tyle sił i energii. Na siedemnastym kilometrze biorę ostatni żel energetyczny z kofeiną, który mam nadzieję, da mi energię na końcówce. Nad horyzontem pojawiła się majestatyczna sylwetka PGE Stadionu Narodowego, pięknie podświetlonego, który tylko wyzwala u mnie dodatkowy przypływ endorfin. Wyprzedzam kolejnych zawodników, już nawet przestałem ich liczyć, ale było ich sporo.

Meta

Zbliżam się do nawrotki na 19. kilometrze, później jeszcze jeden zakręt i prosta do mety. Dwadzieścia kilometrów pokonuję w czasie: 1.18.30. Później jeszcze tunel i ostatnia prosta. Za tunelem wzmaga się doping kibiców zgromadzonych wokół mety, którzy dają dodatkową motywację. Staram się jeszcze przyspieszyć, ale już nie mam sił. Jeszcze chwilę i przekroczę linię mety. Zerkam na zegarek: 1.23.05, ostatecznie oficjalny czas netto to 1.23.04, czyli 111. miejsce open oraz 4. miejsce w kategorii M50. Zaraz za linią mety czeka moja partnerka Renata, wpadam w jej ramiona, później medal ląduje na mojej szyi, wiem, że mam życiówkę i jestem bardzo szczęśliwy. Wolontariusze wkładają mi w ręce prowiant, a na plecy zakładają  folię termiczną. Teraz już został nocny powrót do domu.

Red. jęz. Justyna Harabin, zdjęcia własne oraz organizatora (2)

Komentarze