Bieganie w czasach epidemii

Dla każdego z biegaczy, niezależnie czy jesteś amatorem czy zawodowcem, przyszedł trudny czas – czas funkcjonowania w czasie epidemii. Epidemii nieznanej i niezbadanej, jaką jest pandemia koronawirusa. Każdy z nas biegaczy ciężko pracował na treningach, wylewał jesienią i zimą poty,  przygotowując się do nowego sezonu biegowego. Planowaliśmy kolejne osobiste życiówki, stawiając sobie coraz wyżej poprzeczkę. Zapełnialiśmy z wyprzedzeniem kalendarz startów. Sam odczułem to na sobie, ponieważ runął misternie zaplanowany harmonogram moich wiosennych imprez biegowych.

Na październik przełożono pierwszy z moich tegorocznych maratonów – maraton paryski. Drugi, w Rio de Janeiro, także zmienił datę  z czerwcowej na październikową. Organizatorzy zarówno krajowi, jak i zagraniczni masowo przenoszą wszystkie wiosenne imprezy biegowe na późniejsze terminy. Maratony przenoszone są przeważnie na okres jesienny.

Dla mnie i dla wielu biegaczy start w zawodach jest ważnym elementem samodyscypliny treningowej, motywatorem do realizowania ciężkich planów treningowych. Dla biegacza ważne są kalendarze imprez, do których dostosowujemy nasze życie rodzinne i zawodowe.

Drugim aspektem są możliwości realizacji planów treningowych. Każdy lub prawie każdy z biegaczy amatorów z większą czy mniejszą konsekwencją realizuje przygotowane plany treningowe, które są podporządkowane planom startowym. Biegamy kilka razy w tygodniu, mamy swoich trenerów czy wypracowane przez lata założenia treningowe. Często nie biegamy sami, uczestnicząc w zajęciach biegowych takich jak „Biegam, bo lubię,”,  czy w innych mniej czy bardziej formalnych grupach treningowych.

Z dnia na dzień wprowadzono w kraju różnego rodzaju ograniczenia stanu epidemii, które zmuszają nas do weryfikacji naszych planów treningowych  i  przyzwyczajeń.  Zmienia się nasze życie rodzinne i zawodowe. Do tego wszystkiego dochodzi obawa o zarażenie się koronawirusem. Przed nami nie lada wyzwanie, jak odnaleźć się w nowej rzeczywistości, tym bardziej, że nikt nie jest w stanie określić terminu końca epidemii.

Ciągle rozważam, jak odnaleźć się w tej nowej rzeczywistości? Wszyscy mamy nadzieję, że wkrótce powróci normalne życie. Myślę tutaj o życiu aktywnego człowieka zakochanego w bieganiu, który regularnie trenuje i uczestniczy w imprezach biegowych. A jeżeli to się będzie przedłużać?
Co wtedy?

Musimy nauczyć się być aktywni w nowej rzeczywistości. A czasy nie są łatwe, pełne ograniczeń i zagrożeń. Przede wszystkim trzeba będzie zmienić sposób myślenia o bieganiu i aktywności. Przeprowadzić swoisty reset. Nie piszę o rezygnacji z aktywności fizycznej, bo dla większości z nas jest to wręcz niemożliwe. Myślę bardziej o powrocie do początków, do biegania tylko dla siebie i czystej przyjemności. Czy taki powrót jest możliwy? Czy uda nam się zostawić plany treningowe i zegarki, a przede wszystkim rywalizację?

Jeśli ta sytuacja, w której jesteśmy się przedłuży, a jest to możliwe, będziemy zmuszeni wszystko sobie poukładać w głowie, odkryć na nowo czystą przyjemność z samego poruszania się, aktywności, wyłączyć w mózgu ośrodek rywalizacji. Może w ten sposób uda nam się na pewien czas  znaleźć w naszej aktywności nowe obszary przyjemności i zadowolenia.

A teraz? Uważajmy na siebie. Dostosujmy się do poleceń władz. Biegajmy samotnie, czerpiąc przyjemność z aktywności na świeżym powietrzu, w otoczeniu budzącej się do życia przyrody.

Niestety,  gdy już napisałem ten tekst, weszły nowe obostrzenia, a brak jasnej interpretacji przepisów powoduje kolejne zamieszanie, które dotyka tysięcy aktywnych Polaków. Wyłączono nam z użytkowania lasy, parki, skwery i bulwary oraz mocno ograniczono przebywanie na zewnątrz – możemy wychodzić tylko w konkretnym celu. I tutaj zaczynają się schody… nikt w sposób jasny nie jest w stanie odpowiedzieć, czy możemy biegać rekreacyjnie, blisko naszego domu? To przecież nie jest uprawianie sportu tylko rekreacja. Decyzja i ryzyko są zrzucone na nas. I na tym zakończę mój tekst.

Pamiętajmy, uważajmy na siebie i swoich bliskich. Dużo jest w naszych rękach. Trzymajcie się zdrowo. Pozdrawiam i do zobaczenia na ścieżkach biegowych…kiedyś.

Red. jęz. Justyna Harabin, zdjęcia własne

Komentarze